wtorek, 20 marca 2012

Tucumcari

Przez przymusowo wydłużony pobyt w Logan i inne zawirowania w trasie Jose i Bobi dotarli do następnego punktu podróży dużo później niż wynikałoby to z planu. Ponadto samo miejsce też było zupełnie inne niż zakładali. Dotarli bowiem do niewielkiej mieściny Tucumcari (zwaną przez mieszkańców chcących odciąć się od niechlubnej przeszłości miasta Tucamari). Osada znajdowała się na przecięciu starych szlaków, ale od wielu juz lat jeden z nich - droga na zachód - nie była uczęszczana. Droga ta wiodła bowiem obecnie w sam środek Złej Pustyni - obszaru, którego zła sława głosiła, że każdy kto wjedzie w jego piaski pozostanie tam już na zawsze. Wciąż jednak istnieli śmiałkowie, którzy mieli ochotę się tam zapuszczać ze względu na ukryte skarby oraz dobytek podróżnych, którzy nie wytrzymali morderczego klimatu.
Gdy dotarli do Tucumcari zauważyli, że mieszkańcy podejrzliwie im się przyglądają i już po chwili zapragnęli tylko jak najszybciej opuścić to miejsce. Pozostała jedynie kwestia zakupu zapasów. W składzie dowiedzieli się, że od tygodni już są w mieście oczekiwani. Nieznani rewolwerowcy, obozujący obecnie poza miasteczkiem, pytali o nich i kazali się poinformować o ich przybyciu. Niewiele mysląc ruszyli za miasto, prosto do obozowiska nieznajomych. Po krótkiej i mało efektownej wymianie ognia podczas której doszło ledwie do kilku niegroźnych postrzałów okazało się, że ścigano ich ze względu na przesyłkę i tak długo jak będzie ona w ich posiadaniu, pościg nie ustanie. Mając poczucie obowiązku i pamiętając o sowitej zapłacie obiecanej za dostarczenie przesyłki, Jose i Bobi zostawili za sobą spętanych powrozem, rannych mężczyzn i czym prędzej ruszyli najkrótszą drogą do Santa Fe. Jak można się domyślać, była to droga na zachód, prosto przez pustynię przed którą nikt nie zdążył ich ostrzec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz