Pobyt w górskiej osadzie nie był długi. Regeneracja sił, odrobina hazardu, odsprzedaż przedsiębiorczemu barmanowi części znalezionych na pustyni przedmiotów oraz sprawdzenie map zabrało ledwie dwa dni i przyjaciele wyruszyli w drogę przez drewnianą bramę z drugiej strony osady. Droga na dół nie była męcząca i dwie godziny później znajdowali się już na równinie a po kolejnej godzinie drogi dotarli do Santa Rosa - właściwego miasteczka od którego górska osada zapożyczyła nazwę. Tam postanowili zrobić właściwe zakupy, zaczynając oczywiście od koni. Cały czas pamiętali o przesyłce, którą mają dostarczyć, jednak kiedy Jose spotkał daleką kuzynkę Marię, która zaprosiła go na uroczystość zaręczyn odbywającą się na pobliskim rancho, nie opierał się długo, tylko odszukał Bobiego, żeby poinformować go o zaproszeniu.
Znalazł go w Saloonie, gdzie zebrał już spory tłumek słuchaczy opowiadając swoje przygody na Martwych Ziemiach. Jose przerwał opowieść, by przekazać przyjacielowi nowinę, która modyfikuje ich dalsze plany, jednak sposób w jaki to zrobił spowodował, że wszyscy obecni poczuli się zaproszeni na fiestę. Na szczęście Bobi zachował się przytomnie uprzedzając, że to ważna uroczystość, na którą nie należy przybywać z pustymi rękami, co poskutkowało, że do hacjendy wyruszyli w towarzystwie dwudziestu zabijaków i rewolwerowców, ale każdy z nich wiózł pokaźny podarek dla młodej pary narzeczonych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz