wtorek, 22 kwietnia 2014

Hazard

Za sprawą filmów wiemy, że najpopularniejszą grą hazardową na Dzikim Zachodzie był poker. Nie do końca jest to prawdą. Tak samo popularne, a w niektórych rejonach nawet popularniejsze było Faro (polski Faraon). Powstał na Wersalu, w 18 wieku i od tego czasu cieszy się olbrzymią popularnością. Jest to gra o prostszych zasadach, a zarazem szybsza (a zatem idealnie sprawdzi się na sesji). A na czym polega?
W grze mogła brać udział dowolna (minimum 2) liczba graczy. Jeden z nich przyjmował rolę bankiera i grał przeciwko pozostałym, którzy nazywali się poniterami. Każdy z poniterów kładł przed sobą jedną lub kilka zakrytych kart wylosowanych z przyniesionej przez siebie talii, a na nich stawki, o które chce grać. Bankier tasował karty, dawał do przełożenia, a wtedy poniterzy odwracali swoje karty. Teraz bankier rozdawał bank - kładł karty naprzemiennie po swojej prawej i lewej stronie (zaczynając od prawej). Karty po lewej były wygraną poniterów, te po prawej zaś wygraną banku. Jeśli więc ktoś miał damę kier a na niej dolara, jeśli podczas rozdania talii bankiera dama kier znalazła się po prawej, tracił dolara, jeśli po lewej, bank wypłacał mu dolara. 
Jak wiadomo, "kasyno zawsze wygrywa", a więc i w tej grze to bankier musiał mieć jakąś przewagę. Od powyższej zasady (dającej 50% szans na wygraną) istniały dwa odstępstwa. Po pierwsze, ostatnia karta, mimo że kładziona po lewej była wygraną banku, a po drugie gdy po obu stronach, prawej i lewej, jednocześnie lądowały karty tej samej wartości, poniter przegrywał na rzecz banku połowę stawki. 
Po pierwszym rozdaniu, poniterzy, którzy wygrali mogli grać dalej. Dodatkowo, mogli parolować.
Parolowanie polegało na tym, że gdy ktoś na karcie miał początkowo dolara, wygrał w pierwszej rundzie, to obecnie na karcie miał dwa dolary. Mógł grać dalej, zaginając jednocześnie jeden z rogów karty (parolować) i w razie przegranej, tracił tylko początkowego dolara, nie zaś całą pulę, ale jeśli wygrał, podwajał stan, do czterech dolarów. Dodatkowo po wygranej, mógł pozostawić kartę na stole (już z czterema dolarami), załamać drugi róg (sept et le va), by w razie przegranej stracić tylko początkowego dolara, a w razie wygranej mieć ich już osiem. Jeśli nadal nie odszedł od stołu, mógł sztuczkę powtórzyć z trzecim (quinze et le va), a nawet czwartym rogiem (trente et le va), co stwarzało możliwości dużej wygranej.

To właśnie ze względu na popularność faraona i łamanie rogów, podłogi szulerni zasłane były połamanymi, nie nadającymi się do dalszego użytku kartami. 
Jeśli ktoś ma sporą grupę graczy, kilku niezależnych, może spokojnie wykorzystać tą grę zamiast standardowego pokera - zasad nikt nie zapomni, a rozgrywka toczyć się będzie szybko i przyjemnie. A do tego - wszystko pozostanie w klimacie i na faktach.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz