poniedziałek, 24 marca 2014

Miasto a Preria

Dziś kilka słów o życiu codziennym na dzikim zachodzie, czyli coś raczej o klimacie gry. Sam wielokrotnie miałem problem, gdyż gracze tak samo zachowywali się w miastach jak i poza nimi (na prerii, w górach czy gdziekolwiek indziej). A przecież w tamtych czasach były to dwa odrębne światy.

Przede wszystkim każdy szanujący się rewolwerowiec, przybywając do miasta dbał o siebie. Zniszczone drogą ubranie było przeglądane a zużyte jego elementy naprawiane lub wyrzucane i wymieniane na nowe. Obowiązkowa była kąpiel, golenie oraz przebranie się w lepszej jakości strój, który służył do pokazania się w mieście. Ubranie na drogę miało być solidne, a garderoba noszona w mieście doskonałej jakości, by pokazać status właściciela. Tego niestety nie widać na filmach. Jedynie kapelusz mógł pozostać ten sam. Mało kto chciał w saloonie, podczas gry w pokera, cuchnąć koniem. Szczególnie jeśli saloon był nieco bardziej eleganckim miejscem.

Po drugie warto pamiętać, że w przeciwieństwie do pogranicza, w miastach przeważnie ustalane były jakieś prawa. Nowa osoba w mieście była o tych prawach informowana przez szeryfa (lub jego zastępców) i powinna się do nich dostosować. Prawa te mogły się różnić pomiędzy miastami. I tak jak na prerii, ziemi niczyjej, kowboj mógł nosić i używać broni, tak w wielu miastach było to zakazane. Czasem nie wolno było jedynie nosić broni ukrytej (warto zapamiętać). 

Po trzecie w większości przypadków, w mniejszych miastach, położonych dalej od szlaków, każdy nowo przybyły budził żywe zainteresowanie i podejrzliwość mieszkańców. Mogło się to objawiać niechęcią albo nawet wrogością, ale mogło też zwyczajnym strachem. To ważne, by dać temu upust podczas spotkań z tubylcami - sprzedawcami, barmanami, hotelarzami, stróżami prawa itp. Warto jednocześnie pamiętać, że hotel był przeważnie zlokalizowany w innym budynku niż saloon, który mógł mieć pokoje, ale wynajmowane raczej na godziny, na użytek miejscowych dziewek. 

Na koniec warto pamiętać, że na pograniczu mieszkali prawie wyłącznie straceńcy, ludzie wyjęci spod prawa, awanturnicy i poszukiwacze przygód. Zwykli mieszkańcy, szary tłum, normalni pracownicy raczej nie zapuszczali się w takie miejsca. Natomiast w części już ucywilizowanej pojawiali się regularni mieszkańcy, którzy pracowali w biurach lub fabrykach albo prowadzili jakiś biznes. Warto dać graczom odczuć, że tereny dopiero kolonizowane różnią się diametralnie od dużych, rozwiniętych miast.

Warto więc sprawić, by gra w Dead Lands różniła się klimatem (a nie jedynie mechaniką i settingiem) od innego RPG. Świat "Dziwnego Zachodu" daje sporo możliwości, nawet poprzez pryzmat "zwyczajnego" Dzikiego Zachodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz